Tag Archives: Wiersze

“Wierszyki dla Ksawerego” Barbara Szczepańska “Judyta”

Za każdym razem, kiedy trafia do mnie książka dla dzieci, patrzę najpierw, jak się ona prezentuje wizualnie. Dzieci to najbardziej wymagający odbiorca na rynku i kiedy my, dorośli, możemy przymknąć oczy na pewne szarości książek przeznaczonych dla nas, to dziecko nawet na taką nie spojrzy. Książka dla dzieci musi mieć to coś, czym przyciągnie wzrok młodego czytelnika i czym przykuje jego uwagę na tyle długo, by ten zechciał ją otworzyć i zajrzeć do środka. Dlatego też, co najważniejsze, taka pozycja musi być kolorowa i musi mieć w środku obrazki. Bez tego, to nawet nie ma po co owej oglądać…

“Wierszyki dla Ksawerego” od pierwszej chwili zwracają na siebie uwagę. Kolorowa, twarda okładka, zabawne rysunki, mnóstwo obrazków, po kilka na stronie, śmiesznych, kontrastowych, dobranych do treści poszczególnych wierszy.

A same wierszyki również zabawne, choć przekazujące sporo ciekawych informacji, nadają się do poczytania zarówno młodszym dzieciom, jak i tym nieco starszym. A podejrzewam, że większość młodszych czytelników z ochotą dowie się, o czym marzy Foka z bieguna północnego.

To barwne, pełne radości wierszyki, w większości o zwierzątkach, ale jest też wiersz o księżycu, o klaunie czy o piratach. Wszystkie są rymowane, świetnie wpadają w ucho, niektóre są króciutkie, inne dłuższe, w formie bajek. Jest wiersz o żyrafach, o motylach, o wronach. Poruszane w nich tematy zawierają często jakiś drobny, mądry morał, tak przedstawiony, by pojęły go nawet małe dzieci. To utwory pisane prostym językiem i lekkim piórem, rytmiczne i ciekawe.

str. 17 – “(…) Odlecimy, powrócimy,
niech zatęsknią podczas zimy.
Widzi pan, jak nas witają,
potem pięknie znów żegnają”.

Tak właśnie w wierszu “O czym rozmawiały Bociany”, dywagują dwa ptaki. Razem z nimi i z dziećmi możemy się pozastanawiać, dlaczego bociany spędzają zimę w ciepłych krajach i dlaczego przylatują do nas na wiosnę. Dzieci chętnie się tego dowiedzą, a taka rozmowa pomiędzy boćkami na pewno spodoba im się bardziej niż suche fakty z podręcznika.

Osobiście ujął mnie cudny Księżyc w księgarni (“Księżyc w księgarni”), który pośród półek z książkami, zachwycony, nagle zaczyna pięknie świecić i cały szczęśliwy tonie w książkowych historiach:

str. 38 – “Tylko Księżyc zaczytany
już w kolejnej księdze,
odmieniony jakiś taki
wśród półek jaśnieje.

– Biorę wszystkie – wskazał dłonią
za szóstym regałem.
– Jestem całkiem przekonany,
że tego szukałem (…)”.

To chyba mój ulubiony wiersz z całego tomiku i czytałam go już wiele razy. Tyle w nim takiej specyficznej pogody ducha, radości, szczęścia. Do tego mnóstwo książek, więc jak tu go nie lubić.

Książeczka – jak to zbiór wierszy dla dzieci – nie jest obszerna, ma troszkę ponad pięćdziesiąt stron, a wiersze są pisane w bardzo ciekawy sposób, zwrotka pod zwrotką, ale nieregularnie, co wyraźnie je od siebie oddziela i nadaje dynamiki utworom, co z kolei na pewno przypadnie dzieciom do gustu. Dzięki temu łatwiej obserwować czytany tekst i o wiele milej śledzić całość. Do tego duże, kolorowe tytuły, wszędzie jakaś grafika, jak nie obrazki, to kolorowe plamy i szlaczki, dzięki czemu książka nie jest nudna, przyciąga wzrok maluchów i wydaje się być dopracowana i wypełniona barwami po brzegi.

“Wierszyki dla Ksawerego” to bardzo udana pozycja, żywy i ekspresyjny obraz, pełen dynamiki, plastycznych postaci i humoru. Na moje oko to książeczka dla dzieci od trzech do ośmiu lat, w zależności oczywiście od preferencji danego dziecka. Moja jedenastolatka również przeglądała ją z ciekawością. Polecam dzieciakom i ich opiekunom, na pewno zauroczą Was te krótkie, dowcipne i budujące wierszyki.

Za książkę i patronat bardzo dziękuję Wydawnictwu Dlaczemu.

*cytaty pochodzą z książki

“Flamingi” Bożena Kraczkowska

Lubicie poezję?
A czytacie poezję?
Osobiście lubuję się w wierszach Adama Asnyka, Władysława Broniewskiego czy Antoniego Słonimskiego. Lubię do nich wracać, czasem zapomnieć się w tomikach ich wierszy. Rzadko sięgam po nowości, ale przyznaję, że od czasu do czasu lubię przeczytać coś z zupełnie innej bajki niż poeci, o których wspomniałam.

Tym razem w moje ręce trafił tom wierszy Bożeny Kraczkowskiej pt.: “Flamingi”. Miałam już przyjemność recenzować książkę pani Bożeny, ale była to baśń dla dzieci i młodzieży “Purpurowe Gniazdo”.

Wiersze mają to do siebie, że nie lubię ich czytać szybko. Lubię je kontemplować, lubię smakować, lubię zatapiać się w słowach autora i próbować odnaleźć w nich jego samego, jego myśli, jego marzenia, jego serce. Oczywiście nie zawsze mi się to udaje, ale zawsze próbuję. A czasem warto po prostu bez żadnych analiz dać się porwać poezji i niczego na siłę nie szukać.

“Flamingi” to bardzo zróżnicowany zbiór utworów, wśród których znajdziemy zarówno radość i śmiech, jak i łzy czy zniechęcenie. To taka mieszanka tego, co każdego z nas w życiu spotyka. To cały wachlarz emocji i uczuć oraz przeżyć – często bardzo osobistych – jakimi dzieli się z nami autorka.

Czytelnik znajdzie tu wiersze smutne, pełne goryczy, ale również lekkie, z humorem, wesołe. Są w tomiku też utwory inspirowane wydarzeniami na świecie, jak trzęsienie ziemi w L’Aquila w 2009 roku, wojna na Ukrainie, ale też te, które autorka poświęca wspomnieniu choćby twórczości Wisławy Szymborskiej.

Poprzez swoje wiersze poetka przekazuje, że na świecie jest zbyt wiele okrucieństwa i zła. Że człowiek nie potrafi docenić tego, co ma i że radość z małych rzeczy na pewno pozwoliłaby ludzkości pełniej cieszyć się życiem. Bo umiejętność cieszenia się z rzeczy małych jest w dzisiejszych czasach bardzo deficytowa.

str. 62 – “Wszechświat powstał z czarnej dziury
i czarna dziura go w końcu pochłonie.
Dlatego tak ważne są… wiśnie”. (“Śmierć ziemi”).

Do wielu spraw autorka podchodzi z dystansem i humorem, ale chwilami miałam wrażenie, że ten humor to taki uśmiech przez łzy.

str. 11 – “Trafił mi się anioł stróż, co nie dba o pióra…”. (“Donos na anioła”).

Różnorodność utworów w tomiku jest tak ogromna, że trafią one w każde gusta. Są wiersze romantyczne, są dramatyczne, są zabawne, muzykalne, o szybkim, bardzo przyjemnym rytmie, są wiersze rymowane i są wiersze białe. Są też wśród nich takie, które stwierdzają życiowe – bardzo zresztą trafne – prawdy, jak ta, że “nic nie jest na zawsze”, że każdy niemal człowiek ma za mało czasu dla samego siebie i wreszcie że “człowiek jest głupcem niezmiennym”. Dlaczego jest głupcem? Cóż, myślę, że każdy z nas potrafiłby przytoczyć choć jeden na to dowód.

Czytając “Flamingi” (a przeczytałam książkę dwukrotnie), odniosłam wrażenie, że pani Bożena Kraczkowska potrafiłaby napisać wierszowany utwór na każdy temat. I nie ważne, czy byłaby to forma lekko humorystyczna, melodramatyczna czy też zupełnie inna, to z pewnością wypadłaby ona bardzo dobrze.

Kiedy brałam książkę po raz pierwszy do rąk – z piękną zresztą dedykacją od autorki – zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Przejrzałam książkę pobieżnie, ale kiedy zaczęłam czytać, wciągnęłam się w świat “Flamingów” i była to bardzo udana przygoda.

str. 78 – “Wychudzone żurawie poszukują wody.
Skowronki zawracają – w gniazdach jeszcze lody.
Wiosna była gotowa zielenią maznąć tuję,
lecz zima się zapomniała i lodem kuje, kuje…”. (“Wiosna”)

Dodatkowym atutem książki są ilustracje Małgorzaty Chomicz, która na co dzień mieszka we Włoszech. Ilustracje są mroczne, bardzo klimatyczne, niesamowicie działają na wyobraźnię. Być może wpływa na to ich monochromatyczność. Albo nie do końca jasne przesłanie. W każdym razie wprowadzają one do całości niezwykłą atmosferę podszytą grozą i trochę żałuję, że nie ma ich w tomiku więcej. Niektóre wiersze zostały przełożone przez Mirosławę Pieńkos na język włoski, dzięki czemu możemy zobaczyć, jak brzmią utwory w innym języku, a może nawet znajdą się w Polsce miłośnicy poezji w języku włoskim i chętnie wiersze przeczytają.

“Flamingi” to udany, ciekawy i jedyny w swoim rodzaju zbiór wierszy, który spodoba się każdemu miłośnikowi współczesnej poezji. To pozycja dla tych, którzy lubią czytać o życiu, sprawach codziennych i otaczającym nas świecie w wydaniu nieco bardziej romantycznym i zupełnie niepospolitym. Gorąco polecam i zachęcam do lektury.

Za książkę i dedykację bardzo dziękuję autorce – Bożenie Kraczkowskiej 🙂

*fragmenty wierszy pochodzą z książki

 

 

 

 

 

262.

Twojej pamięci…


Pomarańczowym ogniem płoną liście tej jesieni,
szarpane wiatrem opadają na pokrytą złotem i czerwienią ziemię.
Wysoko w chmurach szybują spóźnione, jesienne ptaki,
ostatnie klucze dzikich gęsi odlatują na południe.

 
Nie zgasły jeszcze płomyki zniczy na cmentarzach,
nie powiędły świeże kwiaty w wieńcach,
liście nie zdążyły przykryć grobów miękką kołdrą.
Jeszcze słońce ozłaca ścieżki, liczy kasztany pod nogami…

 
Tak pięknie i złoto jest tej jesieni,
A Ty – odszedłeś.
A dopiero ściskałam Cię na powitanie po latach.
I na pożegnanie, kiedy wyjeżdżałam.

 
Czułam to wtedy.
Czułam, że to będzie ostatni raz.
Tak bardzo brakowało Ci powietrza…

 
Już Cię nie uściskam,
a Ty nie uściskasz mnie.
Nie przytulisz mojego dziecka.
Nie porozmawiasz ze mną.
Nie zobaczę błękitu Twoich oczu.

 
Nie doczekałeś już kolejnych świąt,
nie weźmiesz mojej książki do ręki,
nie ubierzesz choinki,
nie uśmiechniesz się i nie powiesz, że wszystko jest dobrze.

 
Zasnąłeś tej nocy. Po cichu, tak samo jak żyłeś.
Po tamtym niemym pożegnaniu.

 
Teraz wreszcie możesz odetchnąć pełną piersią,
Dziadku.

 

4 listopada 2011 r

(z twórczości własnej)

188.

Moje niebo

Przeglądam się w źrenicach
gwiazd błyszczących na niebie…
Są tak blisko, że starczy wyciągnąć rękę,
by dotknąć ich palcami.
Niebo jest ciepłe i atłasowe
w dotyku.
Miękko opada na moje ramiona,
otula je cieniutką pelerynką.
Zamykam oczy.

Daleko od stron rodzinnych,
daleko od rodzinnego domu,
a niebo to samo.
Patrzę w oczy tym samym
gwiazdom,
tuż nade mną zawiesił się
gwiazdozbiór Wielkiej Niedźwiedzicy.
Gdyby mogła,
zamachałaby ogonem na powitanie,
bo przecież dobrze się znamy…
Odwiedzała mnie wiele razy
nad dachem rodzinnego domu,
pomagała marzyć,
mówiłam jej “dobranoc”
każdego wieczora,
a ona mrugała do mnie.

I teraz jest tutaj.
Ta sama.
Na tym samym niebie.
Niezmiennie jak stróż.

Z twórczości własnej
więcej oczywiście na mojej stronie

136.

Nareszcie zobaczyłam swój wiersz w “Angorze”, po 7 miesiącach oczekiwań 🙂 No ale juz na samym początku zostałam uprzedzona o długich terminach, tym bardziej mnie teraz to cieszy. A jeszcze bardziej niż ten druk cieszy mnie fakt, że napisali do mnie ludzie, którzy wiersz przeczytali, dostałam bardzo serdeczne i ciepłe maile… Bardzo miło 🙂

Copyright © 2024. Powered by WordPress & Romangie Theme.