Jaka powinna być książka dla dzieci? Wciągająca, ciekawa, kolorowa? A może pełna magii? Oczywiście co kto lubi i co się komu podoba. Jednak lekkie pióro i ten specyficzny magiczny klimat Martina Widmarka to coś, czemu zarówno ja sama, jak i moja dziesięcioletnia córka, nigdy nie potrafimy się oprzeć.
“Antykwariat pod Błękitnym Lustrem” to pierwszy tom serii o Dawidzie i Larisie i choć czytałam już serie o Lassem i Mai oraz o Nelli Rapp (tego samego autora), to “Antykwariat (…)” mocno się od nich różni. Przede wszystkim nie jest to już książka dla maluchów, to lektura przeznaczona dla ciut starszych dzieci. I powiem Wam, że również dorośli mogą się mocno wciągnąć w przygody Dawida, ponieważ od samego początku książka jest ciekawa i bardzo wciągająca.
Dawid to zwykły uczeń gimnazjum, trochę nieśmiały, raczej zamknięty w sobie, małomówny. Jego rodzice wyjechali na misję do Afryki, więc mieszka u bliskiego znajomego, Melchiora, który prowadzi antykwariat. Dawid lubi to miejsce, lubi też swojego gospodarza i nie narzeka. W szkole poznaje nową koleżankę, Larisę, z którą niedługo później się zaprzyjaźnia. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie nadszedł pewien dzień. Tego pewnego dnia znika Melchior. Ot tak, po prostu. Dawid bardzo się martwi i wraz z Larisą usiłuje dowiedzieć się, gdzie jest antykwariusz i co się właściwie stało. Tajemnicza wiadomość od Melchiora potęguje tylko ich ciekawość i wywołuje dziwny lęk. Atmosfera panująca w antykwariacie i sekrety, jakie przyjdzie im odkryć to clue całości, właśnie to sprawia, że książka ta nie pozostawia czytelnika obojętnym. Nastolatkowie będą też musieli odpowiedzieć na trudne pytania dotyczące ludzkiego życia i istnienia oraz na te dotyczące moralności i tego, jak daleko może się posunąć człowiek w poszukiwaniu odpowiedzi.
str. 46 – “Zatrzymałem się na progu i nasłuchiwałem. Było zupełnie cicho. Zawołałem Melchiora, ale mój głos odbił się tylko nieprzyjemnie od ścian sklepu. Wszedłem do środka, zamknąłem za sobą drzwi i przekręciłem klucz. Coś było nie tak. Czułem to całym sobą”.
Bohaterowie to dzieciaki z krwi i kości, nie są to superbohaterowie, nie mają nadzwyczajnych zdolności. Larisa jest wprawdzie oczytana, inteligentna i pewna siebie, ale kto nie zna takich nastolatków? Razem z Dawidem tworzy ciekawą parę: ona energiczna, on spokojny. Polubiłam oboje.
Książkę napisano w pierwszej osobie, o wszystkim dowiadujemy się od Dawida. Naszpikowana jest sytuacjami i scenami pełnymi tajemnic, lekko kryminalnymi, takimi w sam raz dla starszych dzieci. Czytając czujemy dreszczyk emocji, a sekrety, który odkrywamy wraz z bohaterami, często powodują zdumienie, zaskoczenie i niedowierzanie.
str. 121 – “W budce wartownika było ciemno, więc bez przeszkód udało nam się przeskoczyć przez ogrodzenie. Kiedy zeszliśmy do nabrzeża, uderzyła w nas chłodna bryza znad morza. Słabe światło latarni padało na dźwigi i kontenery stojące wzdłuż brzegu. Było upiornie cicho”.
Warto wspomnieć, że książka została pięknie wydana. Ma twarde okładki, ciekawe szkice wewnątrz i bardzo wygodny format, sporo mniejszy od tradycyjnego. Czyta się bardzo wygodnie, a tych nieco ponad sto sześćdziesiąt stron z pewnością nie będzie też wielkim wyzwaniem dla dzieci i na pewno dadzą sobie z powieścią radę. Na dodatek, aby podsycić ciekawość, autor kończy rozdziały w takich momentach, że siłą rzeczy chcemy czytać dalej i ciężko jest tę książkę odłożyć.
Jak wcześniej wspomniałam, jest to pierwszy tom serii o Dawidzie i Larisie, z tego, co wiem, ukazały się już kolejne trzy. Mamy je z córką w planach, Wam również polecam przygody Dawida, świetnie się je czyta. No i warto samemu się przekonać, jak z pewnymi problemami poradzą sobie nasi bohaterowie i co zrobią w obliczu odkryć, jakich dokonają.
Bardzo gorąco polecam, zarówno dorosłym, jak i dzieciakom od 8 lat.
*cytaty pochodzą z książki