Wystarczyła mi jedna książka Mroza, by stwierdzić, że każdą kolejną kupię w ciemno. By wiedzieć, że każdą muszę przeczytać. Że muszę ją mieć i widzieć na swojej półce. Wiedziałam to już po przeczytaniu “Ekspozycji”, która porwała mnie od pierwszej strony i trzymała w napięciu do ostatnich słów, gdzie dosłownie rzuciła mnie na kolana i długo nie pozwalała się z nich podnieść. Sądziłam, że bardziej już autor nie może mnie zaskoczyć. Sądziłam, że “Ekspozycja” jest tak dobra, że nie sposób, by kolejna powieść była lepsza. Myślałam, że to zwyczajnie niemożliwe.
I wtedy przeczytałam “Przewieszenie”.
Zdezorientowana i wstrząśnięta, długo zbierałam szczękę z podłogi. Siedziałam na ogrodowym krześle, pięknie świeciło słońce, śpiewały ptaki, a ja trzymałam książkę na kolanach i nie mogłam się otrząsnąć.
Remigiusz Mróz nie ma sobie równych jeśli chodzi o tego rodzaju zaskoczenia, przynajmniej w moim przekonaniu. I nawet jeśli wszystko wydaje się oczywiste, to zapewniam, że u Mroza, może mieć wiele różnych stron. I wiele wyjaśnień. A sam autor to moim zdaniem jeden z najlepszych polskich pisarzy współczesnych.
Drugi tom cyklu o Forście zaczyna się mniej więcej od tego miejsca, w którym skończyła się “Ekspozycja”. Wiktor i tym razem tropi niebezpiecznego mordercę, który działa w górach. Niestety pewne zbiegi okoliczności sprawiają, że cień podejrzeń pada też na samego Forsta, przez co komisarz ma mocno utrudnione zadanie i porządnie ograniczone pole działania. W dodatku prokurator wręcz depcze mu po piętach… Tymczasem zabójca poszukuje swych ofiar na szklakach górskich, wypatrując ich wśród mniej doświadczonych turystów. Wiktor chce go odnaleźć i złapać za wszelką cenę, nawet kosztem własnego bezpieczeństwa, własnej wolności czy życia.
I to właściwie wszystko, co mogę Wam powiedzieć o tej książce, nie zdradzając za dużo, bo cokolwiek bym dalej napisała – będę spoilerować.
Mogę jednak zdradzić, że “Przewieszenie” trzymało mnie w napięciu znacznie bardziej niż pierwszy tom cyklu, a samą książkę czytało mi się o wiele szybciej. To jedna z tych powieści, które ciężko jest przerwać i odłożyć. Ciągle chciałam wiedzieć, co będzie dalej i jak rozwinie się akcja. “Przewieszenie” pochłania czytelnika na podobieństwo groźnych i zdradliwych gór i nie pozwala myśleć o niczym innym.
str. 238 – “Kątem oka dostrzegła pięść z prawej strony. Kiedy trafił ją w skroń, zahuczało jej w głowie. Wypuściła kieliszek, ale nie słyszała, jak szkło rozbiło się na podłodze.
Zatoczyła się w bok i pewnie by upadła, gdyby nie złapał jej napastnik. Moment ulgi trwał jednak tylko ułamek sekundy. Potem przywalił jej po raz kolejny. Ostatnim, co zapamiętała, była obojętność na jego twarzy”.
Podobnie jak w pierwszym tomie, również i tutaj mamy do czynienia z doskonałym warsztatem pisarskim i niesłychanie lekkim piórem. Mróz tworzy bohaterów, którym wierzymy, ponieważ nie są oni doskonali. Bo podobnie jak my – zwykli ludzie – mają wady. Chwilami nawet zastanawiałam się, czy postaci wykreowane przez Mroza mają w ogóle jakieś zalety. Na ogół jest tak, że główny bohater ponad dziewięćdziesięciu procent powieści to postać pozytywna. Większość z nich to wyidealizowani bohaterowie o komplecie tych cech, które powszechnie uważane są za te dobre. Lubimy ich, chcemy być tacy jak oni, doszukujemy się w nich podobnych cech do naszych w nadziei, że faktycznie moglibyśmy się z nimi utożsamiać. Takie postaci obdarzone są na ogół jedną wadą i na tym ich charakterystyka się zamyka. Tymczasem Forst ma chyba więcej tych negatywów, niż cech pozytywnych. Jest arogancki, cyniczny, zgorzkniały, nie liczy się ze zdaniem innych, nawet swoich przełożonych, łamie normy powszechnie uznawane za moralne, często postępuje niezgodnie z prawem. Bywa, że nawet niezgodnie z własnym sumieniem, jeśli instynkt podpowiada mu, że tak właśnie postąpić powinien. Mimo to, nie sposób Wiktora Forsta nie lubić. Czy jest on bohaterem negatywnym? Wedle mojej opinii absolutnie nie. Świat nie jest tylko czarny lub tylko biały. Nie zawsze można wybrać albo zło, albo dobro. Nie zawsze popierałam czyny Wiktora, ale rozumiałam i rozumiem jego motywy. Niecierpliwie też czekam, co przyniesie mu przyszłość.
str. 262 – “Wiktor upadł na kolana i zaczął nerwowo rozrzucać książki. Powieści sensacyjne, kryminalne, historyczne… nie było niczego o buddyzmie, (…) niczego, co mogłoby posłużyć za wskazówkę (…).
Wiktor wiedział, że czas się skończył. Klnąc co niemiara, podniósł się, gotowy do ucieczki. Teraz albo nigdy. Za moment będzie już za późno”.
A ponieważ 18 maja, czyli właśnie dzisiaj, swoją premierę ma “Trawers”, trzeci i ostatni już tom cyklu o Forście, zachęcam Was gorąco do zakupu. Warto przeczytać wszystkie trzy książki, jeszcze zanim komisarz Forst zagości na ekranach naszych telewizorów. Bo nie wiem, czy dotarła do Was ta wiadomość, ale prawa do ekranizacji trylogii zostały już sprzedane. Pozostaje tylko pogratulować autorowi, życzyć mu dalszych sukcesów i w międzyczasie wypatrywać filmu (lub serialu). Osobiście czekam teraz na mój własny “Trawers” i chyba zostawię go sobie na jakieś wolne dni, bo znając już Remigiusza Mroza, ciężko będzie się od książki oderwać.
Zachęcam do lektury “Przewieszenia” i jednocześnie namawiam, byście czytali serię o Forście po kolei: “Ekspozycja”, “Przewieszenie” i “Trawers”. Bardzo gorąco polecam, wierząc że Mróz zrobi międzynarodową karierę i usłyszą o nim czytelnicy nie tylko w naszym kraju. To wspaniałe, że mamy TAKICH pisarzy. Czytajcie Mroza!
PS. Jeśli ktoś ma chęć poznać autora lepiej, polecam jego stronę internetową: http://remigiuszmroz.pl/
*cytaty pochodzą z książki