Po jednej z ulubionych serii książkowych mojej córki, czyli “Zaopiekuj się mną”, z której przeczytałyśmy już niemal wszystko, przyszła teraz pora na nowy cykl Zielonej Sowy, na serię “Zosia i jej ZOO”. Prędzej czy później musiałyśmy sięgnąć po książeczki o Zosi, bo która dziewczynka nie chciałaby poczytać opowieści o swojej imienniczce?
Zosia Parkowska, bohaterka opowieści o niesfornym misiu, mieszka w Azylu Zoologicznym, prowadzonym przez dziadka Horacego. Natomiast mama Zosi – Lena – pracuje w azylu jako weterynarz. Do zoo trafiają opuszczone zwierzęta, które nie mają się gdzie podziać, chore lub słabe oraz wszystkie te, które wymagają jakiejkolwiek pomocy. Niektóre z nich już na zawsze zostają w Azylu. Zosia pomaga przy zwierzętach jak może, opiekując się nimi, karmiąc je lub spędzając z nimi po prostu czas. Jednak Zosia nie jest taką zupełnie zwyczajną dziewczynką. Owszem, chodzi do szkoły, ma swoje obowiązki i zadania. Jednak dziewczynka ma też pewien bardzo wyjątkowy sekret – potrafi porozumiewać się ze zwierzętami. Rozumie ich mowę, ich chrumkania, pomruki, miauczenia, powarkiwania i piski, a one rozumieją, co Zosia mówi do nich. O sekrecie dziewczynki wie tylko jej najbliższy zwierzęcy przyjaciel – lemur Mip. Zosia nikomu nie mówi o swoich zdolnościach, trzyma je w sekrecie i dzieli się nimi wyłącznie z Mipem oraz z innymi zwierzętami. Dziadek Horacy podarował jej też kiedyś naszyjnik z zawieszką w kształcie łapki, który otwiera wszystkie drzwi w Azylu, więc dziewczynka w razie potrzeby jest w stanie zajrzeć do każdego zwierzaka, który akurat potrzebuje jej pomocy. Dziewczynka uwielbia mieszkać w Azylu i kiedy tylko może, odwiedza dziadka w jego domu. Dziadek Horacy bardzo często podróżuje i często wyjeżdża, a jego dom – jak twierdzi dziewczynka – to najbardziej niezwykły ze wszystkich domów na świecie.
str. 52 – “Ulubionym miejscem Zosi była stara sala balowa, gdzie przed laty urządzano eleganckie przyjęcia, a teraz mieszkały tam motyle z Azylu Zoologicznego, między innymi niezwykle rzadki, jaskraworóżowy gatunek odkryty przez dziadka, nazwany nawet na cześć Zosi!”.
Tymczasem do zoo przyjeżdża właśnie nowa polarna niedźwiedziczka, Śnieżka, która trafia na wybieg, gdzie już mieszka Bella – trochę starsza od Śnieżki niedźwiedzica. Czy misie się polubią? Bardzo żywiołowa Śnieżka i spokojna, raczej nieśmiała Bella, mają przed sobą kilka trudniejszych dni. W międzyczasie Zosia szykuje przyjęcie urodzinowe dla mamy. Wymyśliła, że urządzi je z pomocą misiów, na ich wybiegu, w igloo, ale niedźwiedzice średnio się ze sobą dogadują i dziewczynka musi znaleźć sposób, by zwierzęta się ze sobą zaprzyjaźniły. No i żeby były szczęśliwe.
str. 27 – “Najpierw Zosia ujrzała tylko małą puszystą kulkę. Później kulka poruszyła się, ukazując białą twarzyczkę z dużymi, ciemnymi oczami, kudłatymi uszkami oraz czarnym pyszczkiem, który badał otoczenie z zaciekawieniem”.
“Niesforny miś polarny” to ciepła i wesoła opowieść o przyjaźni, ze ślicznymi ilustracjami Sophy Williams. Obrazki nie są kolorowe, ale mają w sobie tyle życia, że to w ogóle nie przeszkadzało. No i jest ich dużo. Jak się domyślacie, ilość i jakość ilustracji, to główne punkty, które ocenia moja córka w przypadku książek dla dzieci. I jeśli obrazki są ładne i dopracowane, nie muszą być kolorowe. Do tego prosty język, duży druk i nieskomplikowany tekst czynią z tej książeczki idealną pozycję dla wszystkich dzieci od sześciu lat wzwyż. Myślę nawet, że z pomocą rodziców również pięciolatki będą się przy tej książce dobrze bawić i na pewno wyniosą z niej coś wartościowego. Starsze dzieci na pewno chętnie poczytają samodzielnie, młodsze oczywiście wraz z rodzicami lub rodzeństwem.
Moja ośmiolatka, lubiąca wszelkie małe i duże zwierzaki, uznała że bardzo chętnie przeczyta inne książeczki z cyklu. Bardzo podobały jej się wszystkie książkowe zwierzęta i zabawne sytuacje, które im się przydarzały, a w szczególności scena, gdy podawały one swoje propozycje idealnych zabaw na przyjęcie. Oczywiście można się domyślić, że owe pomysły kiepsko nadawały się dla ludzi. No i muszę koniecznie jeszcze zacytować moje dziecko: “Bardzo podoba mi się rozmawianie książkowej Zosi ze zwierzętami i też bym chciała mieć taki talent. Wiedziałabym wtedy, co mówią moje papużki”.
Książeczkę polecam wszystkim dzieciom, które kochają zwierzęta i które marzą o tym, by pogłaskać takiego puchatego, małego polarnego misia.
Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu Zielona Sowa.
*cytaty pochodzą z książki