Mimo że z samego początku nie mogłam się jakoś z tą książką zaprzyjaźnić, to po przeczytaniu paru pierwszych rozdziałów, mocno się już wciągnęłam. I choć nie jest to ani kryminał, ani mój ulubiony thriller, to po przeczytaniu pozostaje mi tę powieść wyłącznie polecić. I to właściwie wszystkim czytelnikom, którzy będą mieli okazję trzymać ją w rękach.
To poruszająca historia młodego poety Juliana, który właśnie rozpoczyna swoją pierwszą pracę w redakcji magazynu “Bluszcz”, a niedługo później spotyka na swej drodze Liliannę, z którą wkrótce wiąże swoją przyszłość. Lilianna Korczyńska to młodziutka mężatka, która znudzona swym życiem rodzinnym, układami z nieciekawym mężem Tadeuszem oraz wychowywaniem córki, marzy o tym, by coś w swoim życiu zmienić. Pragnie bywać wśród artystów, poszukuje rozrywek kulturalnych w lokalach, interesuje ją poezja, najnowsze nowinki w świecie mody oraz towarzystwo ludzi takich jak ona sama. Ustabilizowane życie u boku nierozrywkowego, choć na swój sposób kochającego ją, męża, zwyczajnie ją nudzi. I męczy. Myśl o tym, że do końca życia to wszystko ma właśnie tak wyglądać, po prostu ją przeraża. Lilianna usiłuje włączyć się w towarzyskie życie Warszawy, chce bywać wśród znanych i lubianych, chce uczestniczyć w ważnych wydarzeniach miasta. Zwłaszcza podziwia styl życia i twórczość Ireny Krzywickiej i marzy o tym, by ją poznać. Bardzo by chciała być taką kobietą jak ona. Tymczasem trwa w małżeństwie, które – jest o tym mocno przekonana – koszmarnie ją ogranicza.
str. 116 – “Dla kobiet inteligentnych i ambitnych małżeństwo było niczym więcej jak złotą klatką, w której obumierały. Pełna entuzjazmu, ciekawa świata osoba jak Lili, zmuszona do ograniczania swoich zajęć do zarządzania nianią i kucharką, musiała się dusić w towarzystwie nudnego, oschłego męża i jego znajomych prawników, dla których najbardziej wyrafinowaną formą rozrywki były spotkania brydżowe i komentowanie aktualnych głośnych procesów”.
Nie mogąc żyć tak, jak o tym marzy, Lili ucieka w świat wyobrażeń, poezji i filmu, gdzie może podziwiać na ekranie piękne aktorki i przystojnych, szarmanckich aktorów. Jej fascynacja Julianem wynika głównie z tego, że mężczyzna pisze wiersze, a przy tym jest delikatny i czuły, zauroczony śliczną Lili, zakochany i dogłębnie przekonany o tym, że to właśnie ona dałaby mu szczęście. Ona z kolei widzi w nim swoją szansę na inne życie, bardziej ekscytujące od tego, które wiedzie obecnie. Nie chce bowiem sprowadzać swojej roli jako kobiety wyłącznie do dbania o ognisko domowe i do rodzenia dzieci.
Julian, na co dzień borykający się z biedą oraz szeregiem problemów, wraz z przyjęciem pracy w redakcji, zaczyna nieco optymistyczniej spoglądać w przyszłość.
str. 175 – “Pomyślał, że ogromnie lubi tę pracę, nieustający rozgardiasz, chaos i gorączkę. Nie chciał stracić posady, dzięki której mógł się utrzymać, ale i rozwijać zawodowo”.
Niestety nosi on w sobie tajemnicę, którą nie może się z nikim podzielić. Zwłaszcza z Lili. Sekret, który ukrywa Julian, to jego brzemię, z którym poeta nie potrafi się pogodzić. To on jest głównym bohaterem “Miraży”. To powieść o wewnętrznym dramacie młodego człowieka w czasach, kiedy o wielu sprawach nie mówiono, ani nawet nie wiedziano. Kiedy ktoś w jakimś stopniu różnił się od większości – czy to z powodu swej fizyczności, czy też pod każdym innym względem – był postrzegany jako ktoś dziwny, nie do końca normalny, niepasujący do reszty – kogoś takiego środowisko nie mogło tak po prostu zaakceptować.
Akcja powieści toczy się głównie w Warszawie w latach 1934-35, jedynie epilog przenosi nas w czasie do lat sześćdziesiątych. Wiosna lat trzydziestych to czasy, kiedy Warszawa tętni życiem towarzysko-artystycznym. W Adrii czy Cafe Swann można natknąć się na poetów i pisarzy, na Tadeusza Boya-Żeleńskiego, na Juliana Tuwima, Witolda Gombrowicza czy Jarosława Iwaszkiewicza. Kawiarnie i kluby pełne są bywalców, światowców i arystokratów. Autorka stworzyła niezwykle klimatyczny obraz Warszawy z lat trzydziestych, maja pachnącego bzami, ulic i uliczek, których atmosfery w czasach współczesnych darmo już można szukać.
str. 10 – “Gdyby tylko w taki dzień mógł znaleźć się w Warszawie. Drzewa wzdłuż Alei Jerozolimskich zapewne już wybuchły zielenią. Można byłoby usiąść na ławeczce pod rozłożystymi koronami na placu Napoleona, najpiękniejszym z placów miasta, podziwiając otaczające go kamienice o finezyjnie zdobionych fasadach i dachach najeżonych licznymi wieżyczkami. Z tą klasyczną zabudową kontrastowała współczesna architektura sięgającego nieba najwyższego budynku w mieście. Był to niebotyk z prawdziwego zdarzenia, po którego ścianie ślizgało się miedziane słońce”.
I choć te opisy są bardzo plastyczne i ujęły mnie bardzo, zwłaszcza że Warszawa jest moim rodzinnym miastem, to chwilami byłam nimi odrobinę znużona. Na kilku pierwszych stronach znalazło się zbyt wiele nazw: miejsc, ulic oraz nazwisk, przez co strony te brzmią chwilami jak przewodnik turystyczny po Warszawie pierwszej połowy XX wieku. Tutaj książka jest ciut przegadana, ale dotyczy to na szczęście tylko początku powieści, więc ostatecznie można przymknąć na to oko. Zabrakło mi natomiast tłumaczenia francuskich zwrotów i zdań – nie ma ich w “Mirażach” dużo, ale jednak są i takie tłumaczenia powinno się w książce znaleźć.
Bardzo spodobało mi się opisane na kartach powieści życie w redakcji. Atmosfera tam panująca, przygotowania do składania kolejnego numeru magazynu, wymyślanie sloganów reklamowych produktów codziennego użytku i ludzie tam pracujący. Żałowałam, że scen tych jest tak niewiele.
Bardzo polubiłam Juliana Szewca, szczerze współczując mu sytuacji życiowej oraz osobistego dramatu i masy wątpliwości, jakie dopadały go każdego dnia. Za to Lilianna nie wzbudziła mojej sympatii w ogóle. Zapatrzona wyłącznie w czubek własnego nosa, sprawia wrażenie, jakby nie obchodziło ją nic ponad to, co powiedzą ludzie i jak będą ją postrzegać. To, jak się pokaże przed innymi, jest dla niej ważniejsze nawet od zdrowia i samopoczucia córki.
“Miraże” to pełna emocji powieść obyczajowa o dokonywaniu wyborów, o spełnianiu marzeń, o ludzkich słabościach, o niesprawiedliwości losu, o dramatach, wreszcie o dojmującej samotności, niezrozumieniu i odrzuceniu. To również opowieść o tym, że każdy, niezależnie od tego, kim jest i jaki jest, ma prawo do szczęścia i spełniania swoich marzeń. Warto po nią sięgnąć, gorąco polecam.
Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca.
*cytaty pochodzą z książki