Tag Archives: cykl: Herbert Kruk

“Order” Marcin Jamiołkowski

“Order” to drugi tom trylogii o warszawskim magu Herbercie Kruku. O pierwszej części pt.: “Okup krwi” pisałam tutaj: http://marta.kolonia.gda.pl/connieblog/?p=2175.

Kiedy poznajemy Herberta w “Okupie krwi”, jest on krawcem, spokojnym i żyjącym raczej na uboczu, z dala od ludzi. Teraz, gdy rozpoczynamy lekturę “Orderu”, zyskał on już miarę Obrońcy Warszawy. Podczas jednej z gonitw konnych na warszawskim Służewcu kontaktuje się z Herbertem przedstawiciel Kapituły. Z początku Kruk słucha go niechętnie, nie chce się bowiem mieszać w sprawy wątpliwej przyszłości. Nadal ma świeżo w pamięci ostatnie wydarzenia i starcie z bazyliszkami, kiedy to zginął jego ojciec, a on sam stracił rękę. Metalowa proteza, wprawdzie silna i przydatna, to jednak nie jest to samo. Tak więc Herbert słucha swego towarzysza tylko jednym uchem, wcale nie zamierzając wchodzić z nim żadne układy. Kiedy jednak słyszy, że ktoś ukradł Order Virtuti Militari należący do stolicy, całą swą uwagę kieruje ku przedstawicielowi Kapituły. Bo czy mieliście świadomość, że Order Virtuti Militari, może zostać przyznany miastu? Nie? No cóż, Herbert też nigdy o tym nie słyszał. Zdumiony i zaintrygowany, postanawia przyjrzeć się owej kradzieży z bliska.

Niestety ani Kapituła, ani Kruk, nie mają pojęcia, kto może stać za kradzieżą. Odzyskanie skradzionego orderu to rzecz trudna. Kruk, wraz ze swymi przyjaciółmi – Anną i Zezelem (znanymi nam już z “Okupu krwi”), z uwagą wertuje pozostawione przez ojca mapy. Nad sprawą pracują w mieszkaniu Kruka, które ten również odziedziczył po ojcu. Początkowo Herbert nie mógł przywyknąć do owego mieszkania, które zdaje się żyć własnym życiem i w którym stale dzieją się dziwne, magiczne rzeczy. A ponieważ we trójkę spędzają tam naprawdę dużo czasu, to pomimo niepokoju, jakie w niektórych z nich mieszkanie budzi, pozostało do jego dziwności zwyczajnie przywyknąć.

Herbert zaczyna poważnie się obawiać, kiedy wychodzi na jaw, że zniknięcie orderu wiąże się z dziwnymi porwaniami kilkorga dzieci, a te – z kolei – z bazyliszkami. A tych również już mieliśmy nieprzyjemność poznać w “Okupie krwi”. Po co bazyliszkom dzieci? Z początku Herbert tego nie wie, ale kiedy dokonuje odkrycia ich kryjówki oraz makabrycznej przyczyny, dla której dzieci są porywane, postanawia je wszystkie odnaleźć i uwolnić.

” – O tym, że w naszych rękach znajduje się krzyż stolicy, nie każdy wie, sprawa zawsze trzymana była może nie w sekrecie, ale… Nie ukrywajmy, niewielu wierzy w magię. Myśli pan, że ktokolwiek w rządzie chciałby słuchać historii o magicznym Orderze, który ochrania miasto? Czy daliby wiarę? Nie – odpowiedział sam sobie i pokiwał głową ze smutkiem”.

W połowie powieści stwierdziłam, że jak na książkę o magu, to tej magii tutaj jest zdecydowanie za mało. Potem jednak, w trakcie czytania, zmieniłam zdanie. Herbert Kruk to postać ze wszech miar magiczna. I choć stroni od magii, stara się jej nie używać i posiłkuje się nią naprawdę rzadko, to ona ciągle przy nim jest, stale go otacza, ciągle mu towarzyszy. Czasem objawia się w subtelnych drobiazgach, a czasem wybucha z siłą bomby atomowej, ale zawsze i niezmiennie jest przy nim. To jego przeznaczenie, jego istota, od której nie może się – nawet gdyby chciał – już odżegnać.

To, co najmocniej w książce wciąga, to jej klimat, choć nie jest to coś, co towarzyszy nam tutaj non stop, ale kiedy już się zdarza, to łapie nas wręcz za gardło i mocno ściska.

“Teraz dopiero dostrzegłem, że ubrany był w za dużą na niego, wojskową kurtkę. Obok, pośród szaro-czerwonego pyłu i ułamków cegieł, leżał hełm, który okalała biało-czerwona opaska. Świat zwolnił, wiatr ustał, światła latarni rozgorzały jaśniej i po chwili przygasły prawie zupełnie. Dźwięk miasta obniżył się do buczących tonów, a przejeżdżający samochód zatrzymał jak stop-klatka w filmie (…). Ciepły wiatr rozwiał mi włosy przynosząc zapach duszącego dymu (…).

– Pomóż nam – powiedział chłopiec chórem tysiąca głosów (…)”.

“Order” to powieść o odwadze i poświęceniu, o przyjaźni i o przeznaczeniu. To książka fantastyczna, ale tak idealnie i trafnie osadzona w naszym, współczesnym świecie, że ta fantastyczność – nawet jeśli nie lubicie tego gatunku – wynika tutaj z całości i jest na tyle naturalna, że wciągnie Was tak czy tak. Osobiście nie czytuję fantastyki, ale “Order” czyta się dobrze i szybko. Do tego mamy tu lekkie pióro autora, potoczny, prosty język, humor i dowcipne dialogi, dzięki czemu książkę czyta się nie tylko szybko, ale również bardzo przyjemnie.

Jak wspomniałam Herbert Kruk jest magiem warszawskim. Jak więc się domyślacie, akcja powieści rozgrywa się w Warszawie. I dla mnie jest to oczywiście kolejna z jej zalet, jako że Warszawa to moje rodzinne miasto, w którym przemieszkałam dwadzieścia pięć lat swojego życia. Kruk spaceruje – a czasem ucieka – ulicami, które znam, mija skwery i pomniki, które swego czasu również i ja mijałam. Znajome parki, domy, kamienice, nadwiślańskie ścieżki – to moje klimaty, zawsze mi bliskie.

“Poniedziałek przywitał Warszawę mgłą. Jej kłęby przewalały się ponad budynkami, pochłaniając wieżę Pałacu Kultury, i spadały miękkimi tumanami pod nogi przechodniów (…). Słońce nie miało dość siły, żeby przebić się przez mgłę i Warszawa skąpana była w sinej, płynącej z nieba poświacie, rozciągającej się aż po granice miejskiego horyzontu”.

Wady i niedociągnięcia? Mam wrażenie, że w przypadku “Okupu krwi” było ich chyba więcej. “Order” to dobrze i ładnie wydana powieść, bez błędów i literówek, a jedno, co rzuciło mi się w oczy i drażniło ucho, to słówko “wypluło”. Słowo użyte w odniesieniu do taksówki, metra czy tramwaju. I za pierwszym razem wydało się nawet pomysłowe. Niestety zostało użyte czterokrotnie, jakoś blisko siebie, dlatego postanowiłam się do owego “wyplucia” przyczepić. Ot, tak dla zasady. I wyłącznie dla zasady, bo “Order” to książka naprawdę dobra. I nie martwcie się, jeśli nie znacie pierwszej części cyklu o Kruku – książki można czytać osobno. Jeśli jednak macie za sobą lekturę “Okupu krwi”, to po “Order” też sięgnijcie. Jeśli pierwsza książka Wam się spodobała, druga spodoba Wam się na pewno. A jeśli jeszcze nie znacie Herberta Kruka, a lubicie powieści z humorem, ze szczyptą nietuzinkowej, zupełnie nieszablonowej magii oraz ciekawą fabułą, zainteresujcie się twórczością Marcina Jamiołkowskiego i sięgnijcie po jego książki. Polecam.

*cytaty pochodzą z książki

“Okup krwi” Marcin Jamiołkowski

Zwyczajny na pozór mężczyzna, bohater “Okupu krwi”, Herbert Kruk, mieszka w Podkowie Leśnej, gdzie wiedzie spokojne i w miarę ustabilizowane życie niezłego krawca. Spotyka się z piękną Melanią, z którą wiąże swoją przyszłość i choć skrywa pewne sekrety, wiedzie żywot przeciętnego, szarego człowieka – a przynajmniej właśnie za takiego chce uchodzić.

Jego spokój zostaje zakłócony w chwili, gdy w pracowni krawieckiej pojawia się dziwny jegomość w eleganckim wydaniu, trzyczęściowym garniturze, o dość specyficznych manierach i nietypowym wyglądzie. Przedstawia się jako Gerhard Schrödinger. Wręcza on Herbertowi kopertę, którą poleca dostarczyć w odpowiednie miejsce w odpowiednim czasie. Wraz z kopertą krawiec otrzymuje dość makabryczną przesyłkę. Okazuje się, że Melania została uprowadzona, a od tego czy Herbert dostarczy kopertę na czas, zależy życie dziewczyny. Zszokowany i przerażony, Herbert nie wie, jak powinien teraz postąpić. W kopercie znalazł tylko dziwną, tajemniczą płytkę, której przeznaczenia nawet się nie domyśla.

Przeszłość Herberta, tajemnicza i przesiąknięta magią, stanowi zamkniętą księgę dla jego znajomych, przyjaciół oraz dla samej Melanii. Warszawa od lat nie jest już magicznym miejscem i moce Herberta w niej nie działają. Przynajmniej tak sądzi nasz bohater. Tymczasem to właśnie do Warszawy ma trafić sekretna koperta i to w przeciągu kilku godzin. Jeśli Herbertowi się nie uda, Melania zginie. Śladem krawca ruszają wysłannicy Bractwa Miast, a niedługo później Herbert trafia w ręce wyznawców Bazyliszka. Biorąc jeszcze pod uwagę depczącą mu po piętach policję, dostarczenie przesyłki wydaje się niemalże niemożliwe. Na szczęście w drodze Herbert zyskuje paru sojuszników, między innymi detektyw Annę, która pomaga mu wypełnić zadanie.

str. 59 – “Zastanowiłem się ponownie nad Bractwem Miast. Znali mnie, śledzili, wiedzieli, czym się zajmuję i jakie mam plany. Ja o nich nie wiedziałem nic. Poza tym, że są dość zdeterminowani”.

Kiedy książka do mnie trafiła, nie miałam pojęcia, że będzie “magiczna”. Już w pierwszym rozdziale okazało się, że Herbert Kruk nie jest takim sobie zwyczajnym krawcem. Przyznaję, że początkowo mnie to zniechęciło, ale na szczęście książka okazała się na tyle wciągająca, by to moje zniechęcenie zwyczajnie zatrzeć.

Ciekawie i zupełnie nieszablonowo nakreślona fabuła sprawia, że powieść czyta się szybko i przyjemnie. Krótkie rozdziały, akcja poganiająca akcję, nieźle nakreśleni bohaterowie, prosty język z dużą dozą poczucia humoru – to zdecydowanie najmocniejsze atrybuty “Okupu krwi”. Mimo iż chwilami w książce wcale nie brakuje scen grozy, to humor, ironia i sarkazm są tu wszechobecne i bardzo się na tle akcji wyróżniają. Powieść pisana jest w narracji pierwszoosobowej, za czym osobiście nie przepadam, ale Herbert Kruk jest postacią na tyle intrygującą, że czytelnik chce wiedzieć o nim więcej i więcej, a wiedzę tę najlepiej pozyskać, jeśli poobserwujemy akcję z punktu widzenia głównego bohatera.

Herbert to postać z krwi i kości. Pełna autoironii, dystansu do samego siebie i samokrytycyzmu. Pomimo potężnych zdolności i ogromnej magicznej wiedzy, wcale nie rwie się szczególnie do tego, by z owej magii korzystać. Żyje spokojnie, pracuje jako zwyczajny krawiec i nawet jego dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z tego, kim tak naprawdę jest mężczyzna, z którym się spotyka. A jemu wcale się nie śpieszy do wyjawiania swoich sekretów. Lubi swoje życie w takiej formie, w jakiej je prowadzi. Pojawienie się w zakładzie Schrödingera, kompletnie wywraca spokojnie życie krawca Kruka do góry nogami. Wydarzenia, które następują później, uświadamiają mu, że spokój i szarość dnia życia codziennego, właśnie się skończyły.

str. 61 – “Rzuciłem się na niego. Złapałem za szyję, ale nie natrafiłem na żaden opór. Palce zapadły się, poczułem pod nimi coś oślizłego, wijącego się, pękającego pod naciskiem. (…) rozpadał się w rękach. Na tysiące, miliony robaków”.

Spokojny i opanowany, w obliczu wszelkiego zagrożenia, Herbert stara się zachować zimną krew. I na ogół mu się to udaje. Bywają jednak chwile, kiedy jest to niemożliwe. Kruk, owładnięty Szałem Krwi, postrzega świat wszystkimi zmysłami. On go czuje, smakuje, a kolory i światła bombardują jego zmysły z prędkością myśli. Wówczas mag może bardzo wiele. O wiele więcej niż inni magowie, których spotyka w drodze.

str. 71 – “Poczułem, jak wzbiera moc. Zimno popłynęło do łokcia, ramienia i przez klatkę piersiową sięgnęło do gardła i twarzy. Zanim zrobiłem dwa kroki, lód zmroził całe ciało. Ale to nie było paraliżujące zimno. Ani usypiające odrętwienie, które zabija nieostrożnych himalaistów”.

Akcja książki jest dynamiczna i wartka, nie ma tu czasu na nudę. Napisana prostym językiem, z nietypowymi bohaterami i równie nietypową historią, wciąga i sprawia, że koniecznie chcemy wiedzieć, co będzie dalej. W tekście nie ma błędów, tu i ówdzie zaginął co najwyżej jakiś przecinek. Warsztat autora również pozostaje bez zarzutu i powieść czyta się naprawdę bardzo przyjemnie i lekko. Niektóre rozwiązania i pomysły wydały mi się na tyle nowatorskie, by nie dało się tej powieści przyrównać do żadnej innej, co – według mnie – jest jej niewątpliwą zaletą. Bo znaleźć książkę, która choć w pewnym stopniu różni się od innych i nie powiela znanych wszystkim schematów, to nie lada wyzwanie.

str. 150 – “Cofnąłem rękę i wsłuchałem się w miasto. Poczułem, jak przemawia do mnie. To było jak skarga. Jakby tysiące ludzi nagle zaczęło narzekać na zły los”.

Bardzo polubiłam głównego bohatera – za jego opanowanie, skromność, odwagę i humor. “Okup krwi” to powieść dla tych, którzy lubią w książkach powiew magii i dobrą, ciekawą, a jednocześnie niepospolitą przygodę. Warto nadmienić, że “Okup krwi” to pierwszy tom perypetii Herberta Kruka, drugi, pod tytułem “Order”, już wkrótce ukaże się na rynku wydawniczym. Polecam!

*cytaty pochodzą z książki
**opinia powstała na potrzeby akcji Polacy Nie Gęsi i Swoich Autorów Mają

Copyright © 2024. Powered by WordPress & Romangie Theme.