“Krucyfiks”, o którym pisałam całkiem niedawno, wciągnął mnie bez reszty. A ponieważ był to debiut autora, to po drugiej części cyklu spodziewałam się samych fajerwerków, zapartego tchu i dreszczy. No i się nie zawiodłam. “Egzekutor” to podobnie mocno trzymająca w napięciu powieść i w moim przeświadczeniu jeszcze lepiej skonstruowana niż pierwsza.
W kościele ginie ksiądz. Morderca pozbawił go głowy, a ciało ułożył w specjalny sposób, ręce księdza składając jak do modlitwy, a na klatce piersiowej napisał krwią cyfrę 3. Śledztwo prowadzi Robert Hunter, specjalizujący się w brutalnych zabójstwach i początkowo sądzi on, że to morderstwo rytualne. Niestety wkrótce pojawiają się kolejne zwłoki, a kobieta, która zginęła, umarła w straszliwych męczarniach. Hunter odkrywa, że zarówno ksiądz, jak i właśnie odnaleziona kobieta, umarli w sposób, jaki ich najbardziej przerażał. Morderca znał ich najgorsze, skrywane w głębi serca, lęki.
str. 256 – “Podobno kiedy ludzie czują lęk lub są w niebezpieczeństwie, zachowują się tak, jak każde inne zwierzę. Wyczuwamy to. Odzywa się w nas jakiś prymitywny instynkt. I coś w Darnellu wrzeszczało wniebogłosy, żeby wysiadał jak najszybciej z samochodu”.
Wydaje się, że zabójca zna każdy szczegół z życia swych ofiar i wie, jak wykorzystać ich najgorszy lęk przeciwko nim. I najwyraźniej nie chodzi mu wcale wyłącznie o to, by zabić. On chce ich bólu, strachu, przerażenia, niewyobrażalnego wręcz cierpienia. Policja nie ma żadnego podejrzanego, a miejsca kolejnych zbrodni nie dostarczają jej zbyt wielu śladów. Mało tego, Hunter wraz ze swoim partnerem Carlosem Garcią dochodzą do wniosku, że zabójstwa łączą się ze sobą. Tylko dlaczego? Okazuje się, że policjanci będą musieli cofnąć się kilka lat wstecz i poszukać powodów okrutnych morderstw w przeszłości.
“Egzekutor” to thriller w moim ulubionym stylu. Akcja rozpoczyna się od trupa, a potem napięcie rośnie. Z rozdziału na rozdział robi się coraz ciekawiej, a w miarę upływu czasu wraz z Hunterem usiłujemy rozwiązać zagadkę. Zaletą książki są krótkie rozdziały i niesamowicie lekkie pióro autora – dzięki niemu książkę czyta się po prostu błyskawicznie. Podobnie jak w pierwszym tomie cyklu, również i tutaj autor snuje skomplikowaną intrygę o wielu wątkach. Mistrzowsko poprowadzona, nie pozwala oderwać się od książki nawet na chwilę.
str. 301 – “(…) znaleźli się w jasno oświetlonym pomieszczeniu. Chłód, który Hunter odczuwał, gdy szli przez budynek, nagle zniknął. I to nie dlatego, że od lamp biło światło i ciepło, lecz także z powodu przyspieszonej pracy serca. Biło dwa razy szybciej niż przed chwilą. Trzy pary oczu wpatrywały się w to, co znajdowało się na środku pomieszczenia.
– Jezus Maria – szepnęła kapitan, unosząc drżącą dłoń do ust”.
Chris Carter ma talent do kreowania postaci. To bohaterowie aż do szpiku kości prawdziwi. Mimo że nieszczególnie wyraźnie pamiętam ich wygląd, który zwyczajnie jest sprawą drugorzędną, ale ich osobowości tak bardzo zapadają w pamięć, że nie sposób ich zapomnieć. To wreszcie pisarz o mocno przenikliwym umyśle, prowadzący czytelnika w ślepe uliczki i podrzucający mu złudne ślady. Trzyma nas w napięciu i niepewności aż do samego końca, tu i ówdzie podkręcając atmosferę i sprawiając, że co rusz przechodzą nas dreszcze.
str. 336 – “Przesunął wzrokiem po szkicach i planach leżących na dużym metalowym stole i zaśmiał się głośno. Postanowił najlepsze zostawić na koniec. Wiedział dokładnie, co ich śmiertelnie przeraża. Jedno bało się pająków, drugie szczurów. Dzięki tym informacjom miał nad nimi władzę, od której kręciło mi się w głowie. To, co zaplanował, było mistrzowskie – nowy wymiar paniki i bólu. Już nie mógł się doczekać, kiedy stanie z nimi twarzą w twarz. Zobaczy lęk w ich oczach. Spróbuje ich krwi. Zmusi ich do cierpienia”.
Czy domyśliłam się, kto jest mordercą? Znowu nie. I jest to zasługa umiejętności autora, który podsuwa nam podejrzanych, którzy z kolei wcale podejrzani się nie wydają. Zabójca nie ma żadnych skrupułów, nie męczą go wyrzuty sumienia, nie czuje się winny. To, co robi, wydaje mu się słuszne ze wszech miar. Widzi w tym swoją misję, określa czas, w którym ma wypełnić zadanie, jakie przedsięwziął, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że śmiertelne przerażenie kolejnej ofiary, znowu doda mu sił.
str. 229 – “Niezależnie od tego, jak człowiek jest silny duchem, wytrzymuje tylko tyle i ani odrobiny więcej. Psychika ludzka może znieść pewną ilość cierpienia, potem człowiek zamyka się w sobie”.
Robert Hunter to niezwykle ciekawy bohater. Nie sposób go nie polubić, a jego przenikliwy umysł i logika oraz policyjny instynkt, sprawiają że pracuje on w wydziale zabójstw w specjalnym jego odłamie zajmującym się dochodzeniami w sprawach seryjnych morderców lub po prostu tych wyjątkowo trudnych.
“Egzekutor” to mocny i mroczny thriller dla tych, którzy w kryminałach szukają twardej i bardziej krwawej nuty. Idealny dla miłośników gatunku. Po “Krucyfiksie” i “Egzekutorze” od razu sięgnęłam po kolejny tom serii i powiem Wam, że autor nadal zachowuje wysoki poziom, fason i nadal mocno trzyma czytelnika w napięciu. Gorąco polecam.
*cytaty pochodzą z książki