Jakiś czas temu dostałam z wydawnictwa książkę po korekcie i zrobiłam własną, to znaczy przeczytałam i przekazałam swoje uwagi. Ten etap się nieco wydłużył, trochę niestety z mojej winy, bo miałam wszelkie kontakty tylko na dyżurnym lapku, a ten przez dwa tygodnie siedział w naprawie. …a bo jakoś tak dziecku spadł ze stołu :/ No ale nic to, najważniejsze, że książka popchnięta dalej, a ja teraz czekam na projekty okładki od pana grafika.
Jesień pełną gębą za oknem, chłodno już, przepalamy w domu, czeka nas zakup opału. Wieczory bywają ponure, więc zasłaniam zasłony i chętnie raczę się czarną liściastą herbatą “Letnia łąka”. Ostatnio w towarzystwie własnoręcznie przygotowanego torcika marcello 😉