Już od jakiegoś czasu szukałam w thrillerach powiewu świeżości, czegoś innego, czegoś nieprzewidywalnego. Czytam ich sporo, tymczasem przewidywalność pewnych sytuacji w książkach sprawia, że akcja traci momenty zaskoczenia tak ważne dla swojej ciągłości i wartości. “Szeptacz” od razu zwrócił moją uwagę, nie tylko ciekawym blurbem, ale przede wszystkim okładką.
I nie pomyliłam się, bo już od pierwszych słów wiedziałam, że jest to właśnie taka powieść, jakiej szukałam. Wystarczyło kilka zdań, by zainteresować mnie jako czytelnika i wciągnąć mnie w historię głównego bohatera.
A nasz bohater jest postacią bardzo ciekawą.
Tom Kennedy, pisarz, stracił niedawno żonę i stał się jedynym opiekunem swego kilkuletniego syna, Jake’a. Nie za dobrze radzi sobie ze zrozumieniem chłopca i nie za bardzo potrafi się z nim porozumieć. Marzy o tym i boleśnie tęskni za żoną, która miała o wiele lepszy kontakt z synem.
Przeprowadzka do Featherbank ma być lepszym jutrem dla nich obu, początkiem optymistycznej przyszłości i czymś, dzięki czemu wreszcie nawiążą głębszy kontakt. Miasteczko wydaje się ciche i spokojne, idealne dla takiej rodziny, jak rodzina Toma, jednak kryje w swojej przeszłości mroczne sekrety, przerażające i nie do końca wyjaśnione.
“Jeśli drzwi nie zamkniesz w porę, szeptać zacznie ktoś wieczorem…”.
Policja prowadzi obecnie śledztwo dotyczące porwania małego chłopca i zaczyna podejrzewać, że uprowadził go ten sam porywacz, który porywał i mordował dzieci w Featherbank przed dwudziestoma laty. Tylko czy to w ogóle możliwe? Tom oczywiście słyszał o tym wszystkim i dziwi go niezmiernie nieznajomy mężczyzna interesujący się jego garażem, zaglądający do niego przez okno. Jednak prawdziwe przerażenie dopada go w chwili, gdy Jake oznajmia, że pewnego wieczoru jakiś człowiek szeptał do niego przez okno…
str. 336 – “Przez kilka sekund panowała kompletna cisza. Potem rozległ się hałas, którego Jake nie potrafił zidentyfikować. Jakby ktoś przesuwał meble”.
Tom jest zagubiony, nie potrafi skupić się na pracy, nie potrafi się odnaleźć w nowej rzeczywistości bez żony, w innym mieście, które przecież miało być jego ostoją spokoju i bezpiecznym domem. Podobnie czuje się jego syn, również tęskni za mamą, do tego prześladuje go trauma związana z jej śmiercią, boi się, ucieka w świat wyobraźni. Jego drogi z ojcem się rozmijają, przez co obaj mają wrażenie wyobcowania i niedopasowania. Chłopiec czuje się inny nawet przebywając pośród swoich rówieśników. I jeszcze ten obcy głos za oknem…
Powieść trzyma w napięciu od początku do samego końca. Wprawdzie akcja nie gna tu w zawrotnym tempie, jednak wciąga i porywa na tyle, by od książki ciężko się było oderwać. Autor w bardzo ciekawy sposób poprowadził narrację. niektóre rozdziały są opowiadane w formie pierwszoosobowej i mamy wówczas do czynienia z przemyśleniami głównego bohatera, inne rozdziały są poprowadzone w formie trzecioosobowej i są to wówczas różne zdarzenia poboczne. Autor ma bardzo lekkie pióro, dzięki czemu książkę czyta się szybko, nie trzeba wracać do poprzednich stron, wszystko jest przejrzyste, jasne i nieskomplikowane.
Uwagę zwraca bardzo sugestywna, wręcz niepokojąca okładka. Mimo swojej prostoty i monochromatyczności na pewno przyciągnie wzrok niejednego czytelnika w księgarni.
Książka podzielona jest na sześć części, ale szczerze mówiąc, ja nie widzę celu zastosowania takiego podziału, tym bardziej że rozdziały i tak idą po kolei od 1 do 70.
“Szeptacz” to bardzo dobrze skonstruowana intryga, a krótkie rozdziały sprawiają, że książkę czyta się bardzo szybko. Realistyczne postaci dopełniają całości i wszystko razem czynią z “Szeptacza” powieść mocno trzymającą w napięciu, jedną z tych, po które warto sięgnąć. Na pewno nie raz poczujecie dreszczyk. Polecam każdemu, kto lubuje się w thrillerach.
*cytaty pochodzą z książki