Pierwsze, co niesamowicie w tej książce przyciąga, to okładka. Stary, zniszczony dom, zbroczone krwią pole połowicznie zżętej kukurydzy, tajemnicze, dzikie chmury. Okładka jest wprawdzie statyczna, ale wywołuje niepokój i powoduje gęsią skórkę.
Trzynastoletni Cameron mieszka z mamą. Od wielu lat, co jakiś czas, matka zarządza szybkie pakowanie i przeprowadzkę. Tylko tak może uchronić siebie samą i syna przed atakiem psychopatycznego ojca, który ściga ich i chce zabić. Cameron nie ma zbyt wielu wspomnień związanych z ojcem, a te, które ma, nie do końca są dla niego jasne. Nie wolno mu się z ojcem kontaktować.
str. 199 – “Głównie leżę w łóżku i patrzę na fotografię w ramce na nocnym stoliku przedstawiającą mamę i dziadków. Wyobrażam sobie ukryte pod nią zdjęcie taty. Czy on wygląda na nim tak, jak pamiętam? Tak bardzo chcę sprawdzić, ale co będzie, jeśli na widok jego twarzy ogarnie mnie przemożne pragnienie, by do niego zadzwonić? Pragnienie, któremu nie zdołam się oprzeć?”.
Kiedy go poznajemy, chłopak wraz z matką przeprowadza się teraz do starego, zniszczonego domu na farmie. Za oknem falują pola kukurydzy. Przy szopie Cameron dostrzega postać chłopca, ale uznaje, że to jakieś dziwne przywidzenie. Kiedy jednak ów chłopiec nagle się do niego odzywa, Cameron zaczyna wierzyć w to, że widzi ducha chłopca, który tu kiedyś mieszkał. Czy ma rację? Czy to raczej jego umysł szuka ucieczki od stresu i zmęczenia, które nieustannie towarzyszą ciągłym przeprowadzkom?
str. 241 – “Kurczowo ściskam brzeg biurka i liczę do dziesięciu. To nie pomaga. Nagle coś innego budzi we mnie lęk. Ktoś lub coś jest w stodole i mnie obserwuje”.
Specyficzna narracja: pierwszoosobowa i w czasie teraźniejszym, mocno podkręca klimat. Powieść stale i nieprzerwanie trzyma w napięciu. Postrzeganie tego, co się dzieje, oczami trzynastoletniego chłopca, buduje świetną atmosferę grozy. Wszechobecny lęk, napięcie i niepewność, to zalety tego – bardzo dobrze napisanego – thrillera. W pewnym momencie i my nie jesteśmy pewni, czy to, co widzimy – czytamy – to prawda, czy też urojenia.
Cameron też nie jest do końca przekonany, co widzi i czy wszystko, czego jest świadkiem, wydarzyło się naprawdę. Zagadka z przeszłości, sprzed wielu lat, zdaje się nie mieć rozwiązania. Skrywa przy tym sporo niedomówień i nieścisłości. Cameron boi się, że umysł płata mu figle, a on sam wariuje. Lata uciekania i ukrywania się przez oszalałym ojcem, odcisnęły na nim swoje piętno. On już aż za dobrze wie, że zagrożenie może czaić się wszędzie: w miasteczku, w szkole, w ich własnej piwnicy czy też nawet na polu kukurydzy za oknem. Z pozoru jest ono wprawdzie ciche i spokojne, ale pozory przecież mogą mylić.
Jak już wspomniałam, na wszystko patrzymy z punktu widzenia głównego bohatera, Camerona. To on opowiada nam o wszystkim, co go spotyka, o czym myśli, czego się boi… Opowiada w czasie teraźniejszym. Nie lubię w książkach ani pierwszej osoby, ani czasu teraźniejszego, ale tutaj (ponownie) doskonale się to sprawdziło i w dodatku wypadło rewelacyjnie. Książka przez cały czas trzyma w napięciu, a czytelnikowi bez przerwy towarzyszy tajemnicza, mroczna atmosfera.
Cameron jest miłym chłopcem, inteligentnym i mądrym, ale niezbyt wesołym i pogodnym, bo też i jego sytuacja do takich nie należy i niestety nie jest godna pozazdroszczenia. Boi się ojca i jednocześnie bardzo za nim tęskni. Przerażają go pewne sytuacje i zdarzenia, ale też obawia się o nich rozmawiać z dorosłymi, by nie uznali go oni za wariata.
str. 224 – “Są sprawy, o których chcesz wiedzieć, i takie, o jakich nie chcesz. Teraz moja głowa jest pełna spraw, o których nie chcę wiedzieć, których nie mogę znieść”.
Bywało, że w trakcie czytania, zastanawiałam się, czy przypadkiem to matka Camerona nie postradała zmysłów i czy to jej nie przydałaby się terapia i pomoc psychiatry.
Allan Stratton to doświadczony pisarz, honorowany w przeszłości nagrodami literackimi. W tekście widać to doświadczenie, choć nie powiedziałabym, że ma on wyjątkowo lekkie pióro. Za to w każdym zdaniu zauważalna jest jego pisarska dojrzałość i umiejętności literackie.
Czym autor zaskakuje czytelnika w “Psach”? Nie powiem. Ale gorąco zachęcam do lektury, bo jest to coś, co nie pozwoli Wam się oderwać od czytania. Nie jest to krwawy horror, ani lektura przerażająca do szpiku kości. Elementów grozy w niej jednak nie brakuje, lęki Camerona udzielają się również nam, dotyka nas więc jego niepokój, zdenerwowanie i niepewność. I to wystarczy, by uznać “Psy” za dobrze napisany thriller.
Polecam miłośnikom thrillera, horroru i wszystkim, którzy lubią dobrze czytające się książki, od których ciężko jest się oderwać.
Za książkę bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal.
*cytaty pochodzą z książki