“Niedźwiadek polarny” Holly Webb


Już od dawna kupujemy i kolekcjonujemy książki Holly Webb. Wszystko zaczęło się od Pusi, a potem poszło z górki. Wycinamy karty kolekcjonerskie, córka ma już nawet kilka gadżetów, które za karty dostała z wydawnictwa, a książeczki stoją sobie równo poustawiane na półce i cieszą oko.

“Niedźwiadka (…)” córka dostała w prezencie od mojej przyjaciółki. Dotychczas bohaterami naszych książeczek Holly Webb były głównie pieski i kotki, teraz przyszła kolej na białego misia. Trzeba dodać, że z lekka magicznego, białego misia.

Główna bohaterka książki, Sara, przebywa u swojego dziadka. Zbliżają się święta, a ponieważ właśnie spadło dużo śniegu, może się zdarzyć, że dziewczynka nie wróci do swoich rodziców na czas, ponieważ drogi są nieprzejezdne. Dziadek, usiłując poprawić smutnej wnuczce humor, opowiada jej przygody, jakie sam przeżył w Arktyce, między innymi o małym niedźwiadku Piotrusiu, którego znalazł wraz ze swoim przyjacielem Alignakiem, Inuitą. Sara uwielbia opowieści dziadka i choć bardzo tęskni za rodzicami, słucha ich z prawdziwą ciekawością. A później, razem z dziadkiem, buduje w ogrodzie małe igloo, a przed nim lepi ze śniegu małego polarnego niedźwiadka. Niedługo później, wraz z dziadkiem, zaszywa się w igloo i tutaj ponownie słucha dziadkowych opowieści. Nagle orientuje się, że świat dziwnie się zmienił, a jej mały, śniegowy niedźwiadek, wcale nie jest już śniegowy.

Mimo, że w książce króluje śnieg, mróz, wiatr i wszechobecna biel, historię przepełnia przyjemne ciepło i specyficzna magia zimy. I chociaż na samym początku, kiedy poznajemy Sarę, nie dzieje się nic magicznego, to moim zdaniem autorce udało się rewelacyjnie uchwycić specyfikę zimowego, bardzo magicznego, krajobrazu. Czytamy i widzimy zaśnieżony ogród, widzimy niedźwiadka, dziewczynkę na śniegu, słyszymy wycie wilków i zdajemy sobie sprawę, że wszystko, co nas otacza, to śnieg, biel i cisza. Są po prostu wszędzie. Chwilami jesteśmy tylko my, Sara i ogromne połacie białej pustyni. I myślę, że jeśli ja, jako osoba dorosła, odbieram to w taki sposób, to dla mojej sześcioletniej córki, książka musiała być bardzo, ale to bardzo czarodziejska. Rzeczywiście ogromnie jej się podobała. Być może też dlatego, że bohater – niedźwiadek polarny – był o wiele bardziej egzotyczny niż pies, kot, królik, kaczuszka czy nawet kucyk, który tak naprawdę był jednorożcem.

Cudowna narracja, prosty język, nieskomplikowane zdania – to już bardzo typowe dla Holly Webb zalety jej książek, które odnajdziemy również w “Niedźwiadku polarnym”. Starsze dzieci poradzą sobie z czytaniem same, duża, wyraźna czcionka na pewno im w tym pomoże. Młodsze pociechy zasłuchają się w głosy swoich rodziców i gwarantuję, że w pokoju będzie cicho jak w Arktyce – książkę bardzo polecam. Myślę, że będzie odpowiednia dla dzieci od czterech do dziesięciu lat, może też troszkę starszych. Kto wie, może spodoba się również dorosłym – mnie się podobała, bo choć kierowana do dzieci, to przecież wiadomo, że w każdym dorosłym tkwi dziecko. Wystarczy je tylko odgrzebać 🙂

Copyright © 2024. Powered by WordPress & Romangie Theme.